KEV FOX
deszczowa muzyka???
Kev z zespołem w Kontener Art w Poznaniu
Kev z zespołem w Kontener Art w Poznaniu
12.10.2012
ul.SŁOWACKIEGO - POZNAŃ
Kev
Fox - krótkie trzy literowe nazwisko i takież imię, a kryje się za nimi
całkiem sporo...
Jeśli
jeszcze nie mieliście okazji go poznać, to zróbcie to czym
prędzej. Nie można przynajmniej nie spróbować spotkać się z
muzyką człowieka, który ma talent do pisania mrocznych i głębokich
tekstów. Piękne melodie,
oszczędne w dźwięki historie o tęsknocie i emocjach, uczuciach i
ich ciemnych stronach, wyśpiewane mocnym, nieco histerycznym głosem,
powodują, że jego koncerty zapadają w pamięć i ma się ochotę
do nich wracać. Fakt, że Kev zasługuje na sukces został
potwierdzony podczas jego trzyletniej „włóczęgi” koncertowej
po Europie, kiedy to wraz z zespołem pokonując ogromne odległości
, sprzedał ponad 5000 kopii swojej pierwszej EPki „Help
yourself’”.
Muzykowi towarzyszy kontrabas, gitara, perkusja, klawisze, zaś Kev śpiewa grając na gitarze akustycznej.
Muzykowi towarzyszy kontrabas, gitara, perkusja, klawisze, zaś Kev śpiewa grając na gitarze akustycznej.
To
bardzo kameralna i wymagająca skupienia klubowa muzyka więc tym bardziej ciekawe, że Fox w trakcie pobytu w Polsce na jednym z warszawskich
koncertów, poznał Andrzeja Smolika. Andrzej zaprosił Keva do
swojego studia, gdzie wspólnie nagrali utwór L.O.O.T.T, który stał
się singlem promującym album Smolika ’4′. Album zdobył status
złotej płyty i utrzymywał się w pierwszej dziesiątce najlepiej
sprzedawanych płyt przez kolejnych 6 miesięcy od jego wydania.
Może
to ten sukces i jakaś niespotykana ostatnio miłość Brytyjczyków do
Polski spowodowała, że postanowił tu zostać. Jest kolejnym
naturalizowanym Poznaniakiem obok Raya Wilsona i należy się cieszyć, bo w swoim zespole ma bardzo utalentowanych muzyków, których możemy częściej spotykać:
Kev
Fox & The Last Dance:
Vocals/Guitar
- Kev Fox
Double Bass - Mark Arland
Guitar/Vocals- Lee Roberts
Drums/Vocals- Aga Matuszczak
Guitar/Keys/Sounds- Michal Gołąbek
Double Bass - Mark Arland
Guitar/Vocals- Lee Roberts
Drums/Vocals- Aga Matuszczak
Guitar/Keys/Sounds- Michal Gołąbek
Kev
promuje od wiosny swój debiutancki album „King For a Day”, a
dziś pracuje nad materiałem na kolejną płytę.
Na
koncercie w „pokoju dziennym” mieliśmy okazję usłyszeć kilka
zupełnie „ciepłych” kompozycji które już wkrótce pojawią się w dopracowanych studyjnych wersjach na nowym krążku.
Koncert "Kev Live from a Living Room” to pomysł niezwykły. Pomysł, który przyznam, nie wiem skąd się wziął. Ludzie byli informowani
droga mailową, to było dość tajemnicze. Elitarna garstka wybrańców
została poinformowana sms-em w dzień koncertu o miejscu spotkania.
Okazało się nim mieszkanie plastyka , nie powiem jakiego , bo może
powinna to być tajemnica do końca, dość, że atmosfera oczekiwania
na koncert była podkręcona przygotowaniami instrumentów,
dekadenckimi rozmowami w kuchni i na korytarzu, w międzyczasie kilka
osób krzątało się po mieszkaniu ustawiając na ścianie
równoległe linie laserem w celu powieszenia reprodukcji obrazów w
niezwykłej sali koncertowej. Palono papierosy, pito przyniesione ze sobą
trunki, rozmawiano o wszystkim. Ludzie przestawiali meble do
siedzenia, pojawiły się materace na podłodze. Jak powiedział
jeden z uczestników, brakuje tylko „opium” i „absyntu”.
Takie właśnie towarzystwo, dość specyficznie „zakręcone”
okiełznał dopiero Kev z zespołem i ich muzyka. „Koncert w Pokoju
Dziennym” swą niezwykłością może zaczarować również tych, którzy nie byli na nim osobiście. W całości został nagrany i
można go było od razu po koncercie kupić. Występ był naprawdę udany. Bisów nie było, ale były kuluarowe rozmowy...
Potem większość gości przeniosła się do pobliskiej
piwiarni i tam w iście rodzinnej atmosferze cały zespół
biesiadował do późnych godzin nocnych wraz ze swoimi najbliższymi fanami.
Ciekawa i zjawiskowo skromna postać Keva zobowiązuje do wierności jego
muzyce. Tak właśnie, mogę odważnie powiedzieć po trzech odbytych
koncertach. Z pewnością pójdę na kolejne, a wszystkim, którzy mają
choć odrobinę wrażliwości radzę zrobić to samo.
Tak, jak postać Keva z charakterystycznym „kapelutkiem”
zatkniętym lekko na tył głowy jest juz rozpoznawalna w Poznaniu,
tak i jego muzyka po jednym koncercie zostaje z nami, tkwi jak ten
„kapelutek” zatknięta na tył głowy i ... juz nie spada.
“Teraz jest doskonały czas by być niezależnym artystą. Nieczęsto się taki czas zdarza, więc mam zamiar się nim cieszyć. Dziękuję Gosi Bego (manager), Bego Booking i Gusstaff Records.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz